Historia Belli
W wieku 18 miesięcy Isabella-May obudziła się ze złym samopoczuciem, wysoką temperaturą i chorobami – nie było to jednak nic szczególnie niepokojącego. Następnego dnia utykała i nadal była słaba, więc zabraliśmy ją do lekarza rodzinnego, który stwierdził, że ma infekcję ucha. Minął tydzień, a ona nadal nie była w porządku. Kiedy to robiła, ledwo się poruszała i utykała.
Lekarz rodzinny ponownie nam powiedział, że ma infekcję ucha wewnętrznego. Następnego dnia znaleźliśmy się w naszym lokalnym szpitalu, ponieważ miała drgawki wywołane wysoką temperaturą. Utykanie nadal tam było, ale nikt nie wydawał się tym zaniepokojony. Trzy tygodnie później i wiele wizyt u lekarza rodzinnego nadal miała trudności z poruszaniem się. Powiedziano nam, że to na skutek infekcji i za kilka tygodni wszystko będzie dobrze.
Do Wielkanocy (miesiąc później) obudziła się i nie mogła chodzić. Moje piękne, zdrowe dziecko cierpiało, krzyczało i płakało, a wszystko, co oferowałam, w niczym jej nie pomogło. Kontynuowaliśmy kolejne trzy miesiące z ponad 20 wizytami na lokalnym oddziale ratunkowym i u lekarza. Przez ten czas ani razu nie chodziła. Któregoś dnia nie zgodziliśmy się opuścić lokalnego szpitala, dopóki nie otrzymaliśmy odpowiedzi. W końcu pobrano krew i zdiagnozowano zapalenie stawów. Nigdy tak bardzo nie płakałam. W tym momencie nie byłem już pewien, czy to ulga, czy smutek. Moje dziecko cierpiało tak długo bez żadnej pomocy.
W ciągu tygodnia widzieliśmy drużynę w Southampton. Przepisano nam leki i zapisano nas na zastrzyki na stawy. Zapalenie stawów pochłonęło nasze życie. Codziennie ją nosiłem i podnosiłem z podłogi, kiedy po prostu nie mogła już znieść bólu. Kiedy moja córka miała dwa lata, zwróciła się do mnie i powiedziała: „Mamo, zdejmij mi nogi, proszę, bo bolą”. Żaden dwulatek nie powinien tak cierpieć. Dzień po pierwszych zastrzykach obudziła się, wstała z łóżka i zaczęła chodzić zaledwie miesiąc po pierwszym spotkaniu z zespołem.
Przebyliśmy długą drogę, ale każdego dnia widzę poprawę. Moje dziecko prawie wróciło do szczęśliwego, beztroskiego malucha, jakim było, zanim ta choroba przejęła nasze życie. I szczerze, gdyby nie zespół z Southampton, nie sądzę, że bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy dzisiaj. Jestem im winien więcej, niż jestem w stanie spłacić. Dziękuję im milion razy. Sprawili, że mój B znów się uśmiechnął i jestem szczerze wdzięczny bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
przez mamę Belli